2# Pokochać życie

 Klęczałem przy nim pół godziny. Nagle usłyszałem dźwięk zbliżających się karetki i policji. Tak późno ich zawiadomił? Dał mi uciec? Nie wiedziałem, co robić. Gdzie matka i siostra? Czy to one się do tego posunęły? Ech, jeżeli tak, to przyznam, że dobrze to zaplanowały. To koniec, trafię do poprawczaka.
 Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu drogi do ucieczki. Dostrzegłem okno, które było nieco zabałaganione. Wślizgnąłem się na nie i zeskoczyłem. Zacząłem biec do pobliskiego lasu, ale zostałem zauważony przez trzech policjantów. Wysłali za mną jednego z nich. Był bardzo gruby, więc nie musiałem się śpieszyć. Nie dogoniłby mnie. Na szczęście, nie mieli ze sobą psów. Chwila, dlaczego ja się ukrywam? Przecież nic nie zrobiłem. Powinienem wrócić i wyjaśnić zaistniałą sytuację, ale jak to bywa - sprawa zostanie "rozwiązana" na skróty i bezpodstawnie mnie ukażą. Poza tym, podejrzane jest to, że zacząłem uciekać. Muszę ustalić plan. Aktualnie znajduję się w okolicach Warszawy. Mógłbym udać się do... no właśnie, dokąd? Z geografii zawsze byłem kiepski, więc nawet nie wiem, gdzie znajdują się największe polskie miasta. Znam tylko moją okolicę. Wiem, że komunikacja jest tutaj prosta, więc mogę wsiąść w byle jaki pociąg i być w dowolnym miejscu, ale... patrole mnie już pewnie szukają. To nie będzie takie łatwe. Najlepiej, żebym się nigdzie nie pokazywał. Wiem! Okrążę Warszawę nieodwiedzanymi ścieżkami i tak trafię do Marek, gdzie udam się do fryzjera. Muszę zmienić swój wygląd. Powinienem też przytyć. Spadek lub wzrost wagi przekształca człowieka nie do poznania. Kiedyś oglądałem miejskie tablice. Na jednej z nich zobaczyłem zdjęcia kobiety. Pierwsze przedstawiało ją z czasów, gdy narkotyki były dla niej obce, a drugie po roku brania heroiny. Wypryski na twarzy, włosy jak siano, rany po wkłuwaniu igieł, siniaki i wychudzone, blade ciało. Przyznam, że mnie to przeraziło. Obiecałem sobie wtedy, że nigdy nie tknę tego świństwa. Ech, niemożliwe, żeby było tak kolorowo. Nie mam pieniędzy nawet na bułeczkę. Co robić? Piętnastolatka nikt nie zatrudni do podawania piwa w barze. Rozdawanie ulotek? Odpada, szybko mnie znajdą, bo będę widoczny.
 Nadeszła noc, a ja dotarłem do Marek. Doskwierał mi głód, chciałem wziąć prysznic i się przespać. Nigdzie ani żywej duszy, więc nie miałbym kogo poprosić o złotówkę. Chyba nawet policja o mnie zapomniała. Może dać się złapać? W celi miałbym zapewnione wszystko. Ciekawe, co u Michała? Pewnie ma traumę po tym, co zobaczył. Nazwałem go psychopatą, a okazało się, że to ja nim rzekomo jestem. Usiadłem na ławce. Nagle zza rogu wyszedł mężczyzna. Dzięki jemu siwym włosom, określiłem jego wiek na około sześćdziesiąt. Staruszek zbliżał się w moją stronę.
- Cześć, jesteś tutaj sam? - zapytał.
- Z jednej strony tak, a z drugiej nie, bo pan jest ze mną.
- Cóż, racja. Jestem Tadeusz, a ty?
- Pedofil... - wyszeptałem.
- Co? Teofil? Niespotykane imię.
- Nie, przesłyszało się panu. Jestem Łukasz.
- Ach, w tym wieku słuch już nie ten! - zrzędził.
- Prawda.
- A ile masz lat?
- Dlaczego pan zadaje takie dziwne pytania? Mam zadzwonić na policję?
- Prędzej zabraliby ciebie niż mnie.
- Co ma pan na myśli? - on wie? Boże, już po mnie.
- Ucieczki z domu powinno się zgłaszać, lecz nie zrobię tego. Najwidoczniej miałeś powód, by to zrobić.
- To nie pana sprawa.
- Masz rację, ale mogę zaoferować ci pomoc. Chodź za mną.
Kierował mną brak snu. Nie odmawiałem, nie pytałem, po prostu za nim poszedłem. Kiedy szliśmy, opowiadał mi o swoim domu. Mówił, że jest w nim dwadzieścia pomieszczeń i wielki basen. Nie dowierzałem. Po około piętnastu minutach dotarliśmy do celu. Nie kłamał. Wszystko było takie, jak odpisywał. Wszedłem do środka. Moim oczom ukazał się długi korytarz, gdzie znajdowało się po dziesięć pokoi z lewej i z prawej strony. Każde było numerowane, a pod niektórymi były jakieś dodatkowe karteczki z napisami. Nie zwracałem na nie uwagi, gdyż zacząłem podziwiać piękny, złoty karabin, który wisiał na ścianie. Tadeusz otworzył drzwi do jednego z pomieszczeń. Ujrzałem ogromne wnętrze, gdzie znajdowało się dwuosobowe łóżko, duży telewizor z konsolą, maszyna do popcornu, szafa z nowymi, czystymi, eleganckimi ubraniami i wiele innych rzeczy, o których nawet nie śniłem. Rozsiadłem się na niebieskiej pufie, a staruszek zostawił mnie samego. Po dziesięciu minutach drzwi do pokoju się otworzyły.

3 komentarze:

  1. Cieszę się,że wyszedł dalszy ciąg. Bardzo mi się ta historia spodobała. Przeważnie nie czytam opowiadań na blogach bo mi się nie chcę ich szukac. Czekam z niecierpliwością na kontynuację.;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że już nie piszesz...

    OdpowiedzUsuń